[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Smok ze Smoczej Jamy

Wanda Chotomska

Za panowania króla Kraka

Zdarzyła się historia taka:

 

W smoczej jamie pod Krakowem

Mieszkał sobie taki smok,

Co na widok stada owiec

Zaraz głośno cmokał:

                          -cmok!

 

Potem bardzo głośno mlaszcząc

Zjadał owce raz – dwa - … - sześć

I za chwilę kłapiąc paszczą

Patrzył, co by jeszcze zjeść

 

Całe miasto strach ogarnął.

-Ratuj królu – wołał lud –

Przyszłość się przedstawia czarno,

Ten gad pożre cały gród!

 

W paszczy smoka zginie Kraków,

Więc nas ratuj!

                      Rób, co chcesz,

Ale ratuj swych rodaków,

No i siebie ratuj też!

 

Król się złapał za koronę

I za berło, i za wąs,

Nerwy miał tak roztrzęsione,

Że się z całym tronem trząsł.

 

Lęk ogarnął dworzan wszystkich

I szeptali do swych żon:

- Czas pakować już walizki,

Trzęsie się pod królem tron!

 

Dwór pakował się i płakał,

Wiec rozpłakał się i Krak,

A królewna córka Kraka

Do tatusia rzekła tak:

 

Królu tato! Zamiast szlochać

Prędko w trąby trąbić każ,

Ogłoś, że, kto zgładzi smoka

Temu rękę córki dasz!

 

Król przez zęby mruknął:

                               - Zgoda!

Bo mu szczękał ząb o ząb,

Trębaczowi trąbkę podał,

A królewna rzekła:

                            - Trąb!

 

Na to hasło stu rycerzy

Wsiadło na rumaków sto,

Wyskoczyli ze swych pierzyn

KrzyczÄ…c gromko:

                         - Wiśta! Wio!

 

Każdy w zbroję był zakuty,

Każdy trzymał wielki miecz

I krzyczeli w pół minuty

Przegonimy smoka precz!

My jesteśmy tacy dzielni,

Że dzielniejszych nie zna świat!

Gdzie ten potwór, smok piekielny?

Gdzie ta bestia? Gdzie ten gad?

 

Lecz gdy smoka zobaczyli

Taki ich obleciał strach,

Że uciekli skąd przybyli,

KrzyczÄ…c tyko:

                   -Och! i -Ach!

 

 

 

Smokiem targnął śmiech złowieszczy.

Król jak prześcieradło zbladł,

A Dratewka, dworski szewczyk,

W szewską pasję z miejsca wpadł.

 

Chociaż jestem tylko szewcem,

Lecz pięć klepek w głowie mam.

Pomocników żadnych nie chcę,

Sam smokowi radÄ™ dam!

 

Kożuch króla zdjął z wieszaka:

-PrzenicujÄ™ go raz dwa!

A kucharka króla Kraka

Niech mi miarkÄ™ siarki da!

 

Do roboty wziÄ…Å‚ siÄ™ zaraz,

Szydło z dratwą puścił w ruch,

Z baranicy już jest baran,

SiarkÄ… ma nadziany brzuch

 

WziÄ…Å‚ barana na barana,

Skłonił się królowi w pas

I do smoka poszedł zaraz

Mówiąc:

           - Na śniadanie czas!

 

Oto danie godne pana,

Palce lizać, co za wikt –

Baraninka nadziewana,

Jakiej jeszcze nie jadł nikt!

 

Smok barana zjadł z nadzieniem,

A że miarkę siarki zjadł

Więc siarczyste miał pragnienie

Przez okrągłych siedem lat.

 

Przez lat siedem wodą z Wisły

Gasił z jękiem pożar szczęk

W ósmym roku stracił zmysły

I z okropnym hukiem pękł!

 

Szewczyk skórę tego smoka

Rzucił do królewskich stóp

I z królewną modrooką

Na Wawelu wzięli ślub.

 

Smoczej skóry było tyle,

Że starczyło na sto lat,

Szył z niej buty znakomite

Szewc dratewka tęgi chwat

 

Bo choć wziął bogatą żonę

I choć królem potem był

Szewski warsztat miał pod tronem

I poddanym buty szył

 

... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gackt-camui.opx.pl