[ Pobierz całość w formacie PDF ]
William P. Young
Chata
Przełożyła Anna Reszka
nowaproza
Warszawa 2009
Tytuł oryginału: The Shack
Copyright © 2007 by William P. Young
Copyright for the Polish translation © 2009 by Wydawnictwo Nowa Proza
This edition published by arrangement with Windblown Media, Inc. Ali rights reserved.
Redakcja: Joanna Figlewska
Korekta: Urszula Okrzeja
Ilustracja i projekt okładki: Marisa Ghiglieri, Dave Aldrich i Bobby Downes
Opracowanie graficzne okładki: Jarosław M. Musiał
Projekt typograficzny, skład i łamanie: Tomek Laisar Fruń
ISBN 978-83-7534-056-3 Wydanie I
Wydawca:
Nowa Proza sp. z o.o.
ul. F. Znanieckiego 16a m. 9, 03-980 Warszawa
tel (22)2510371
www.nowaproza.eu
Wyłączny dystrybutor:
Firma Księgarska Jacek Olesiejuk Sp. z o.o.
ul. Poznańska 91, 05-850 Ożarów Maz.
tel. (22) 721-30-00
www.olesiejuk.pl
Druk i oprawa: drukarnia@dd-w.pl
Spis treści
Słowo wstępne.............................................................. 7
Rozdział 1: Skrzyżowanie ścieżek................................ 15
Rozdział 2: Gęstniejący mrok..................................... 26
Rozdział 3: Punkt przełomowy................................... 36
Rozdział 4: Wielki Smutek ......................................... 47
Rozdział 5: Zgadnij, kto przyjdzie na obiad................ 74
Rozdziało: Częśćn..................................................... 97
Rozdział 7: Bóg na pomoście.................................... 115
Rozdział 8: Śniadanie mistrzów ................................ 127
Rozdział 9: Dawno temu w dalekim ogrodzie........... 141
Rozdział 10: Brodzenie po wodzie ............................ 154
Rozdział 11: Sąd idzie............................................... 167
Rozdział 12: W brzuchu bestii.................................. 188
Rozdział 13: Spotkanie serc ...................................... 203
Rozdział 14: Słowa i inne wolności........................... 215
Rozdział 15: Festiwal przyjaciół................................ 232
Rozdział 16: Poranek smutków................................. 242
Rozdział 17: Wybory serca........................................ 257
Rozdział 18: Fale odpływu........................................ 266
Posłowie ................................................................... 276
Podziękowania.......................................................... 279
Ta historia została napisana dla moich dzieci:
Chada — Łagodnej Głębi
Nicholasa — Czułego Badacza
Andrew — Dobrego Serca
Amy — Radosnego Mędrka
Alexandry (Lex) — Jaśniejącej Mocy
Matthew — Stającego Się Cudu
I dedykowana jest,
po pierwsze:
Kim,
mojej Ukochanej,
której dziękuję za uratowanie życia.
A po drugie:
„...wszystkim nam, błądzącym,
którzy wierzą, że Miłość rządzi.
Wstańcie i pozwólcie jej jaśnieć".
Słowo wstępne
Kto nie odniósłby się sceptycznie do człowieka twierdzącego, że spędził weekend z Bogiem, i to
w chacie?
Bo to była chata.
Znam Macka od ponad dwudziestu lat, od dnia, kiedy obaj zjawiliśmy się w domu sąsiada, żeby
pomóc mu zebrać z pola siano dla jego dwóch krów. Od tamtej pory zaczęliśmy spędzać razem
czas, pijać kawę albo, jeśli o mnie chodzi, herbatę, bardzo gorącą z mlekiem sojowym. Nasze
rozmowy sprawiają nam głęboką radość, zawsze są pełne śmiechu, a czasami popłynie parę
łez. Prawdę mówiąc, im robimy się starsi, tym częściej ze sobą przebywamy, jeśli wiecie, co
mam na myśli.
Jego imię i nazwisko brzmi Mackenzie Allen Phillips, ale większość ludzi mówi do niego Allen.
To rodzinna tradycja: wszyscy mężczyźni noszą takie samo pierwsze imię, ale znani są z
drugiego, pewnie dlatego że wolą uniknąć ostentacyjnych przydomków Junior, Senior albo
numerów I, II, III. Jest to również sposób na telemarketerów, zwłaszcza takich, którzy zwracają
się do człowieka jak do najlepszego przyjaciela. Tak więc on, jego dziadek, ojciec, a teraz
najstarszy syn, wszyscy mają na imię Mackenzie, ale na ogół
7
używają drugiego. Tylko jego żona Nan i najbliżsi znajomi nazywają go Mack.
Mack urodził się na Środkowym Zachodzie w rodzinie irlandzko-amerykańskich farmerów o
stwardniałych dłoniach i rygorystycznych zasadach. Jego nazbyt surowy ojciec, choć pozornie
religijny, a do tego starszy kościoła, był w gruncie rzeczy pijakiem, zwłaszcza kiedy nie padał
deszcz albo gdy zaczynał padać zbyt wcześnie; zresztą w przerwach między opadami również
tęgo popijał. Mack prawie nigdy o nim nie mówi, ale kiedy to robi, z jego twarzy znikają wszelkie
emocje, jakby zabrała je fala odpływu, zostawiając tylko posępne oczy bez życia. Z nielicznych
opowieści Macka wiem, że tatuś nie należał do tych alkoholików, którzy szybko zasypiają, tylko
do tych, którzy tłuką żony, a potem proszą Boga o wybaczenie.
Punkt krytyczny nastąpił wtedy, gdy trzynastoletni Mack niechętnie obnażył duszę przed
pastorem i pod wpływem chwili wyznał ze łzami, że nie zrobił nic, żeby pomóc mamie, kiedy
wielokrotnie był świadkiem, jak jego pijany tatuś bił ją do nieprzytomności. Nie wziął jednak pod
uwagę, że jego powiernik pracuje i chodzi do kościoła razem z panem Phillipsem, więc zanim
dotarł do domu, rodzic już czekał na niego na ganku. Mama i siostry były nieobecne. Później
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gackt-camui.opx.pl