[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Prolog
Na granicy między Tybetem a Nepalem
- Ty jesteÅ› nienormalny.
- Wiesz, co, Magnus, gdy się upijasz, ten twój akcent staje się tak ochrypły, że ledwie
mogę Cię zrozumieć . - Głos Gubernatora był tak miękki i gładki i tak śmiertelny jak
słodowa szkocka, którą ukradli.
- Teraz rozumieć mnie bardzo dobrze. - Magnus wiedział, że nigdy nie będzie miał
odwagi robić złośliwych uwag na temat Gubernatora, jakkolwiek byłyby prawdziwe,
jeśli nie byliby w tych cholernych ciemnościach tutaj na odludziu Himalajów, tutaj
na odludziu niewiadomo gdzie i jeśli nie wypił by większości whisky z butelki.
- Ty jesteś nienormalny i tutejsi ludzie to wiedzą. Oni szepczą, że jesteś wilkołakiem.
- Nie bądź śmieszny. - Gubernator usiadł wysoko nad obozem, wpatrując się w
nocne niebo, owiną swoje kolana rękoma, a strzelbę trzymał w dłoni.
- Też tak powiedziałem, ponieważ jestem Szkotem. Wiem lepiej. Nic takiego jak
wilkołaki nie istnieje. - Magnus kiwnął głową mądrze, i naruszył pieczęć na drugiej
butelce. – Jest wiele rzeczy znacznie gorszych niż to. Wiesz dlaczego to wiem? .
Gubernator nic nie powiedział.
Nigdy nie mówił więcej niż to było konieczne. Nigdy nie był miły. Nigdy nie żył w
przyjaźni. Utrzymywał swój sekret w tajemnicy i był największym sukinsynem w
walce jakiego Magnus kiedykolwiek widział. Podczas gdy chłopacy świętowali swój
najnowszy rabunek, objął wartę na najwyższym miejscu ich kryjówki. Jak na
człowieka, który przechodził samego siebie w rabunkach bogatych turystów i
urzędników państwowych, i nigdy nie miał zastrzeżeń co do zabójstwa gdy było ono
konieczne, to był cholernie przyzwoitym człowiekiem.
Magnus kontynuował - Dorastałem na najbardziej ponurym krańcu wyspy, daleko na
północ, gdzie cholerny wiatr wieje przez cały czas, gdzie żadna roślina nie ośmiela
się rosnąć i stare opowieści są powtarzane i powtarzane w ciągu długich zimowych
nocy.
- Brzmi jak dobre miejsce, z którego można pochodzić. – Gubernator wziął butelkę
z rąk Magnus i wypił.
- Jestem za - Magnus popatrzył na swojego przywódcę. – Przecież ty nie lubisz
zazwyczaj pić.
- Jeśli będziemy wspominać, musiałem użyć czegoś by osłabić ból. – Gubernator był
ciemnÄ… plamÄ… na tle gwiazd - nienaturalnie ciemnÄ… plamÄ….
Rano, Magnus wiedział, że przepraszałby, że papla w ten sposób. Tak jak każdy
człowiek tu w górze, został okaleczony przez okrucieństwo i zdradę, została mu tylko
cholerna rzecz jaką jest walka, a gdyby kiedykolwiek został złapany przez
jakikolwiek rząd na świecie, byłby powieszonym albo gorzej.
Ale whisky uczyniła Magnus towarzyskim, i on ufał Gubernatorowi — Gubernator
ustala zasady i jest bezwzględny we wprowadzaniu w ich życie, ale jest cholernie
uczciwym człowiekiem.
- Tęsknisz za swoim domem - zapytał.
- Nie myślę o tym.
- Masz racje . Po co? Przecież i tak nie mamy po co wracać. Oni nas nie przyjmą. Nie
z tak dużą ilością krwi na naszych rękach.
- Zgadza siÄ™.
- Ale dziś zmyliśmy trochę z tej krwi.
Gubernator podniósł swoją rękę i spojrzał na nią.- Ja będę splamiony krwią na
wieki.
- Skąd możesz to wiedzieć?
- Mój ojciec postawił sprawę jasno. Jak tylko podejmujesz miarowy krok do zła,
trwale jesteś oszpecony i należysz piekła.
- Mój ojciec powiedział tak samo, w prawdzie wcześniej zdjął swój pasek i
wygrzmocił mnie nim. - Magnus spojrzał w górę jeszcze raz. – Ale dzisiaj ci mnisi
buddyjscy byli wdzięczni. Obsypali nas błogosławieństwami. To musiała być pomoc.
Nie dlatego ich uwolniłeś?
- Nie. Uwolniłem ich ponieważ nienawidzę łobuzów i ci chińscy żołnierze są
dupkami, którzy myślą że to zabawne wykorzystać świętych ludzi dla ćwiczeń na
strzelnicy - głos Gubernatora drżał z wściekłością.
- Masz racje. Ale tym razem dostaliśmy zapłatę o wiele większą niż
błogosławieństwa - ten wypad przyniósł zyski, zabraliśmy ich broń palną, amunicje i
chińskiego generała który oddał swój alkohol i złoto oraz pokazał gdzie trzymać
dokumenty dotyczące jego współpracy z synem miejscowego komunistycznego
przewodniczÄ…cego.
Magnus uśmiechnął się i spojrzał w górę na wschód, gdzie poświata na horyzoncie
zaznaczyła wschodzący księżyc – Ty i ja jesteśmy takimi samymi dziwakami.
Walczymy razem, ale ja wciąż nie mogę zrozumieć dlaczego Ty zawsze wiesz gdzie
pieniądze są ukryte i gdzie alkohol jest przechowany i gdzie można zarobić na
skandalach.
- To jest prezent.
Magnus potrząsnął swoim palcem na niego – Nie zwiedziesz mnie tym ględzeniem!
Jak to zrobiłeś, że jesteś takim zwierzęciem?
- W taki sam sposób jak Ty to zrobiłeś. Zabiłem człowieka, uciekłem i skończyłem
tutaj. – Gubernator podniósł butelkę i wypił toast za szczyty, które zdominowały ich
życia. – Za to miejsce, gdzie jedynym prawem jest to które ja ustanowię i nie muszę
żebrać o przebaczenie od nikogo.
- Nie to miałem na myśli, dobrze wiesz o tym. Ty masz złe doświadczenie poza tymi.
Twoja dusza jest zbyt ciemna. Kiedy jesteś zły, to tak jak byś - Magnus skręcił swoje
palce - połyskiwał wokół brzegów. Masz w zwyczaju pojawiać się znikąd,
bezszelestnie i wiesz o wszystkim. Ludzie przysięgają, że jesteś nie ludzki.
- Dlaczego tak mówią?
- Z powodu twoich oczu... - Magnus zadrżał.
- Co jest nie tak z moimi oczami? – Gubernator miał ten gładki, śmiertelny ton w
swoim głosie.
- Patrzyłeś w lustro ostatnio? Cholernie straszne, one są. Dlatego ludzie boją się
Ciebie. Ale teraz trochÄ™ narzekajÄ….
- Dlaczego narzekają? - Gubernator zapytał ze zwodniczą gładkością.
- Mężczyźni mówią, że nie zwracasz uwagi na biznes, że jesteś rozproszony przez
jakÄ…Å› kobietÄ™.
- Przez moją kobietę - oczy Gubernatora obsesyjnie świeciły się po ciemku.
- Myślałeś, że nikt nie zauważył, że znikasz nocami? - Oni widzieli, jak poszedłeś i
oni plotkują. - Magnus spróbował rozładować atmosferę - Stado starych kobiet z tych
naszych najemników.
Gubernator nie był rozbawiony – Czy oni nie są zadowoleni z wyników tego
wypadu?
- Niektórzy są, ale jest więcej głosów za biznesem niż jedynie za urządzaniem dobrej
walki i kradnąc cudowne kwoty pieniędzy - Magnus przeszedł do interesów - Nasi
chłopcy martwią się o swoje bezpieczeństwo. Są pogłoski, że wojsko po obu stronach
granicy jest zmęczone nami i zamierza zatrudnić najemników.
- Jakiego rodzaju najemników?
- Nie mogę odpowiedzieć, dokładnie. Oni są cholernie skryci. Ale oni są tak samo
radośni i…
Gubernator pochylił się do przodu - radości i...?
- Powiedziałbym, że oni są również wystraszeni. Tak jakby zaczęli coś, czego nie
mogą zatrzymać. Będę z tobą szczery Gubernatorze. Nie lubię żadnego z nich, ale
musisz zostawić tę pieprzoną dziewczynę i dowiedzieć się co jest grane. - Magnus
przekazał wiadomość, a Gubernator nie podniósł swojej głowy.
Magnus usiadł wygodnie na kamieniu. Granit był oczywiście zimny. Oprócz
krótkiego lata, te góry były zawsze zimne. - I nie cierpię tego pieprzonego miejsce –
mamrotał - niema nic dobrego w tej Azji z wyjątkiem przypraw i prochu.
Gubernator zaśmiał się i to prawie zabrzmiało jakby był rozbawiony.- Masz racje.
Moja rodzina pochodzi z Azji.
- Ale przecież Ty nie jesteś Chińczykiem.
- Jestem Kozak ze stepów co jest teraz Ukrainą.
Magnus znał te rejony; eksploatował ten obszar świata jako kanciarz i żołnierz. -
Ukraina jest blisko Europy.
Gubernator popatrzył w górę na gwiazdy. Sączył whisky.- Czy kiedykolwiek
słyszałeś o Varinskis? '
Magnus w kilka sekund zmienił sie z łagodnego we wściekłego. – To są łajdacy.
- Słyszałeś o nich.
- Osiem lata temu pływałem po Morzu Północnym, trudniąc się trochę piractwem,
oskubałem kilka rzeczy, i trzech Varinskis dorwało mnie. Poinformowali mnie, że to
jest ich teren i że zabierają wszystko. - Magnus włożył swój palec do wgłębienia na
swoim policzku gdzie był ząb trzonowy. – Powiedziałem żeby nie byli łakomi, że
mam dość dla wszystkim. I słuchaj, wiem, co to bicie - mój ojciec lał mnie paskiem
codziennie - ale Ci faceci... To dlatego mój nos jest krzywy i brakuje mi trzeb palców
u nogi i dwóch małych u rąk. Myśleli że mnie zabili i wtedy wrzucili mnie do
oceanu. Lekarze powiedzieli, że jedynym powodem tego, że się nie wykrwawiłem
była hipotermia. Varinskis – to nazwisko brzmi jak jad. Czy Ty wiesz jaką reputację
maja te potwory?
- Tak.
- Nienawidzę tych sukinsynów.
- Oni sÄ… mojÄ… rodzinÄ….
Chłodny strach spłyną po kręgosłupie Magnusa. – Czy pogłoski na ich temat są…?
- Wszystkie prawdziwe.
- Ale Ty nie możesz być…. ''
- Powiedziałeś, że ludzie twierdzą że nie jestem ludzki.
Magnus zlekceważył jego słowa. – Ale Ci ludzie są pękiem nieświadomych
dzikusów.
- Ale ja jestem ludzki. Jestem człowiekiem ze szczególnymi darami...
najcudowniejszymi, przyjemnymi, kuszącymi prezentami. - głos Gubernatora
trzymał jego słuchacza w napięciu jakie zapanowało wokół nich.
- Nie ma potrzeby żebyś mi o tym opowiadał. - Magnus walczył by stać.
Ręka gubernatora zacisnęła się wokół jego ramienia i szarpnęła go w dół z hukiem.
- Nie odchodź Magnus. Chciałeś wiedzieć.
- Nie chce wiedzieć, że jesteś taki zły - Magnus mamrotał.
- Chcesz gwarancji. Daję ci ją. – Gubernator podał Magnusowi butelkę, wiedział że
będzie tego potrzebował.
- Tysiąc lata temu mój przodek Konstantine Varinski zawar umowę z diabłem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gackt-camui.opx.pl