[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ANDRZEJ LORBIECKI MARCIN WAŁDOCHCHOJNICE 1939V1V.Spis treściKarta tytułowaKarta redakcyjnaPrzedmowaNiespokojna granicaZiemia chojnicka przed wybuchem wojnyPrzygotowania do obronyMobilizacjaArmia „Pomorze" i Grupa Operacyjna „Czersk"Skład i zadania Zgrupowania „Chojnice"Rozmieszczenie i organizacja wojsk niemieckichAkcja dywersyjna wojsk niemieckich początkiem wojnyWalki Straży Granicznej1 Batalion Strzelców w obronie miasta ChojniceWalka 85 batalionu piechoty Obrony Narodowej „Czersk'Walki 18 Pułku Ułanów PomorskichWalka 81 Batalionu Piechoty Obrony Narodowej „Tuchola"W odwrocieMity chojnickiego wrześniaAneksyBibliografiaWykaz niektórych skrótówIlustracjeOkładkaHISTORYCZNE BITWYANDRZEJ LORBIECKI MARCIN WAŁDOCHCHOJNICE 1939BELLONAWARSZAWAZapraszamy na stronywww.bellona.pl,www.ksiegarnia.beIIona.plDołącz do nas na Facebooku www.facebook.com/Wydawnictwo.BeIIonaNasz adres: Bellona Spółka Akcyjna ul. Bema 87 01-233 WarszawaDział Wysyłki tel.: 22 457 03 02, 22 457 03 06, 22 457 03 78 faks 22 652 27 01 Internet: www.bellona.ple-mail: biuro@bellona.plIlustracja na okładce: Marek Szyszko Redaktor prowadzący: Zofia Gawryś Redaktor merytoryczny: Mikołaj Adamiec Redaktor techniczny: Beata Jankowska Korekta: Sylwia Kompanowska© Copyright by Andrzej Lorbiecki, Marcin Wałdoch, Warszawa 2014 © Copyright by Bellona Spółka Akcyjna, Warszawa 2014ISBN 9788311142435Skład wersji elektronicznej: pan@drewnianyrower.comW 75. rocznicę walk Wszystkim walczącym, a szczególnie tym, którzy oddali życie za Ojczyznę,poświęcamySłodko i zaszczytnie jest umierać za OjczyznęHoracyDokument chroniony elektronicznym znakiem wodnymPRZEDMOWAHistoria polskiego oręża na ziemi chojnickiej ukazuje bohaterstwo i lojalność naszego żołnierza wobec Ojczyzny. Prawdopodobnie już w X w. Polanie zdominowali ziemię chojnicką (różne plemiona Słowian były na tych terenach znacznie wcześniej), czego dowodzą pozostałości grodzisk w rejonach południowej części jeziora Charzykowskiego. Jedno z tych miejsc znane jest powszechnie jako Góra Zamkowa vis a vis miejscowości Charzykowy. W średniowieczu Chojnice były miastem rozkwitającym i znaczącym pod względem gospodarczym. Pierwsze zapiski o Chojnicach jako jednym z najpiękniejszych miast regionu pojawiły się u jednego z kronikarzy pomorskich pod datą 1160 r.Na ziemi chojnickiej Polacy dominowali do 1308 r., kiedy to Gdańsk, jak i całe Pomorze Gdańskie wraz z Chojnicami dzięki okrutnemu podstępowi trafiły w ręce krzyżackie. Panowanie zakonu przyniosło gospodarczy rozwój miasta oraz rozbudowę jego systemu fortyfikacji. Mury miejskie powstrzymywały atakujące wojska: husycko-polskie w 1433, polskie w 1454, a w 1466 r. dopiero po trzymiesięcznym oblężeniu Chojnice przeszły w ręce polskie. Od tego czasu przyjęło się za Janem Długoszem mówić, iż Chojnice są „bramą i kluczem do Pomorza".Kiedy już Chojnice weszły w skład Królestwa Polskiego, rozwinęły się bujnie, co zresztą widać po wzroście liczby ludności. Od tego czasu Chojnice były znane jako jeden z głównych ośrodków sukiennictwa w Polsce. Dopiero lata 1655-1660 zaburzyły rozwój, a samo miasto kilkukrotnie padało ofiarą Szwedów. W tym okresie pojawia się pierwszy bohater polski na ziemi chojnickiej, walczący ze szwedzkim najeźdźcą, organizujący niezależne oddziały, które biły Szwedów przez ataki z zaskoczenia. Mowa tu o chłopie, jak pisali chojniccy historycy, imieniem Michałko, rodem z Chojnic. Podobno odbił on nawet z rąk szwedzkich kilka miast pomorskich, w tym Chojnice.W 1657 r., dokładnie 2 stycznia, odbyła się tutaj potyczka pomiędzy wojskami polskimi a szwedzkimi. Polacy pod dowództwem Stefana Czarnieckiego zapewniali ochronę królowej Marii Gonzagi, podążającej do odciętego od Polski, przebywającego w Gdańsku króla Polski Jana Kazimierza. Potyczka nie zakończyła się rozstrzygnięciem, obie strony wycofały się z wcześniejszych pozycji zaraz po zdarzeniu.Niestety, już niedługo po potopie szwedzkim, bo od 1700 r. do 1721 r. Chojnice były miejscem kwaterowania wojsk walczących w wojnie północnej. Były to wojska szwedzkie, rosyjskie i saskie, które rabowały i niszczyły miasto. Wart zaznaczenia jest fakt, że w tym okresie (w 1711 r.) w Chojnicach zatrzymał się car Piotr Wielki w swej słynnej podróży poEuropie.W 1807 r. oddziały gen. Dąbrowskiego, stacjonujące w Chojnicach, otrzymały od miejscowych sukienników materiał na mundury. Wojska polskie były tylko przejściowymi gośćmi w naszym mieście. Lata 1812-1815 to okres przemarszu wojsk francuskich na wojnę z Rosją — ślady tej wędrówki znajdują się na naszej ziemi do dziś, np. krzyż napoleoński na terenie Parku Narodowego „Bory Tucholskie" — i późniejszego ich powrotu po straszliwej klęsce.Kolejna wizyta wojsk polskich przynosi dla Chojnic wyzwolenie: ma to miejsce 31 stycznia 1920 r. Oddziały polskie pod dowództwem płk. Wrzalińskiego wkraczają do Chojnic ulicą, której nazwa upamiętnia to wydarzenie — 31 Stycznia.Od tego czasu Chojnice przeżywają gwałtowny rozwój, wzrosła liczba ludności. Około 1920 r. w Chojnicach żyło 10 500 osób. Po 1920 r. część niemieckojęzycznej społeczności Chojnic wyemigrowała w głąb Niemiec, gdzie założyła miasto — Konitz (czyli Chojnice), ale mimo tego ubytku w 1939 r. miasto zamieszkiwało już ponad 17 000 osób. Liczba mieszkańców narodowości niemieckiej w Chojnicach nie przekraczała w międzywojniu wartości 15% ogółu. Chojnice w tym czasie znajdowały się na trasie tranzytowej wiodącej z Berlina do Królewca, w osławionym na cały świat „korytarzu pomorskim", do którego dostępu domagał się Hitler. I tym razem miało się potwierdzić, że Chojnice są „bramą i kluczem do Pomorza".Andrzej Lorbiecki nie tylko zebrał i opracował materiały dotyczące Zgrupowania „Chojnice", których prezentacją była książka Zgrupowanie Chojnice w historiografii; ale jego praca ma tym większe znaczenie, że podczas opracowywania materiału stosował się do wskazówek pozwalających na utrzymanie publikacji w konwencji naukowości. Co więcej, autor był chyba w każdym z opisywanych przez siebie miejsc, gdzie dotychczasowy materiał historiograficzny i źródłowy konfrontował z warunkami terenowymi, relacjami świadków itd. Autor pod koniec XX i na początku XXI w. sam zebrał i spisał relacje ponad setki świadków i uczestników tamtych zdarzeń. Takiego ogromu pracy w badanie i utrwalanie przebiegu kampanii wrześniowej w Polsce na terenie ziemi chojnickiej nie włożył żaden ze znanych mi historyków czy pasjonatów tej pięknej nauki. Nikt też do tej pory nie napisał kompletnego opracowania na temat walk obronnych w dniach 1-3 września na ziemi chojnickiej. Istniejące do tej pory opracowania o walkach 1 września 1939 r., które wyszły spod ręki chojnickich pasjonatów historii, były niepełne, schematyczne, i zwyczajnie odtwórcze, bo czerpały głównie z dwóch źródeł: bądź to z dostępnej literatury, bądź też tylko i wyłącznie z relacji świadków (powstało też kilka prac magisterskich, które nie wniosły nic do poznania tamtych zdarzeń). Wielu autorów poprzednich prac nie stosowało kryteriów naukowości tak przy zbieraniu materiału, jak i jego opracowywaniu, uniemożliwiając tym samym innym badaczom weryfikację ich dokonań. W prezentowanej publikacji czytelnik z łatwością dostrzeże liczne sprzeczności w relacji o przebiegu działań wojennych na ziemi chojnickiej, tak jak je prezentuje materiał historiograficzny. Wiele publikacji, czy to samodzielnych, czy ukazujących się w regionalnych lub krajowych periodykach, utrwalało pozbawione faktycznych podstaw mity o chojnickim wrześniu roku 1939. Natomiast w pracach znanychpowszechnie historyków, jak Tadeusz Jurga czy Konrad Ciechanowski, pojawiły się błędy będące wynikiem braku znajomości ziemi chojnickiej i jej uwarunkowań, niedostępności faktów, o których wiemy dziś, oraz braku krytycznego podejścia do opracowywanych materiałów i relacji, a być może i chęci „napisania historii". Podobne problemy zawiera materiał opublikowany w Londynie w latach pięćdziesiątych XX w. Szczególnie trudne jest poszukiwanie prawdy w relacjach świadków tamtych zdarzeń, bo interlokutor jest narażony na zakłamania tak będące przyczyną uwarunkowań subiektywnych (chęć utrwalenia swojego wkładu w historię, kreowania siebie na bohatera lub próba wniesienia nowych, nieznanych dotąd zdarzeń do historiografii), jak i obiektywnych (niepełna pamięć co do odległych zdarzeń, jej zaburzenie, czasami strach przed ujawnieniem prawdy bądź wręcz jej skrywanie w obawie przed represją społeczno-środowiskową czy polityczną).Siłą niniejszej książki jest zbliżenie się autorów do prawdy tak bardzo, jak to możliwe, przy zachowaniu obiektywizmu. Nie jest tajemnicą dla pasjonatów historii w Chojnicach, że Andrzej Lorbiecki nie jest z wykształcenia historykiem. Jest kimś więcej. Andrzej Lorbiecki jest „detektywem" naszej przeszłości: tym różni się od powszechnie przyjętych w tej dziedzinie w Chojnicach autorytetów, że posiada zmysł krytyczny i nie ma interesu w „pisaniu historii". Nazwałbym A. Lorbieckiego „empirykiem historii", który lubi spekulować, odtwarzać i poszukiwać przeszłych wydarzeń w miejscach, w których się wydarzały, ale tylko po to, żeby obalać niedorzeczne przypuszczenia i nietrafione założenia tam, gdzie brak dowodów w postaci dokumentu czy kilku zbieżnych relacji albo po prostu ciągu logicznego pozwalającego na uznanie zdarzenia za faktyczne.Książka jest wynikiem pracy nad wzbogaceniem materiału gromadzonego przez A. Lorbieckiego na przestrzeni ostatnich 20 lat. Materiał ten został usystematyzowany, zweryfikowany i wzbogacony o dokumenty archiwalne, relacje, wspomnienia (polskie, niemieckie, angielskie). Co najważniejsze dla historyka, autorzy dla każdego możliwego zdarzenia ukazują kilka alternatywnych wersji, tym samym nie pozostawiając miejsca na insynuację i dając... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gackt-camui.opx.pl