[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wojciech ChmielnickiHelenaJa wam nie broni� rado�ci,Bo losu nie zmieni� wam wr�by,Ale pomy�lcie o w�asnej s�abo�ci.Zamiast o tryumfie nad lud�miJacek Kaczmarski, "Kasandra"Krosna stuka�y.Wysoko, na szczycie wie�y pa�acu Priama, w samym �rodku troja�skiego grodu, wniewielkiej komnacie, pi�kna Helena tka�a szat� z purpury, dwustronn�, pi�kniezdobion�. Tka�a j� dla swojego m�a.Gdybym jeszcze wiedzia�a, kt�rego, pomy�la�a gorzko.Zr�cznie wplot�a kolejn� barwn� ni� w tkanin�, palcami wyr�wna�a bieg w��kien,delikatnie sprawdzaj�c, czy s� odpowiednio mocno naci�gni�te. Cienkie niczympaj�cza sie� rwa�y si� �atwo, a ka�dy w�ze� stanowi� skaz� na idealnej tkaninie.Gdy upewni�a si�, �e wszystko jest w porz�dku, powr�ci�a do pracy. Tka�a szybkoi sprawnie, a nici ta�czy�y pod jej delikatnymi palcami zgodnie z jej wol�.Przynajmniej to musz� zrobi� dobrze, pomy�la�a. Przynajmniej to.�za, �wiec�ca niczym g�rski kryszta�, stoczy�a si� po jej policzku i kapn�abezd�wi�cznie na uko�czony ju� fragment tkaniny, pozostawiaj�c kolejny �lad namateriale.Krosna stuka�y.W k�cie pokoju siedzia�y cicho dwie s�u�ki. Helena, daj�c na chwil� odpocz��swoim palcom, spojrza�a na towarzyszki. Starsza kobieta, Ajtra, wpatrzona wokno, mru�y�a oczy wypatruj�c tego, co dzia�o si� daleko za murami miasta, przySkajskiej Bramie. Obok niej siedzia�a du�o m�odsza Klymene, niewolnica zeSparty, prze�liczna dziewczyna o ogromnych, czarnych oczach i wielkim talenciedo haftu. Helena rzadko z ni� rozmawia�a; nie�mia�a niewolnica wci�� wyra�nieba�a si� swojej pani.Z Ajtr� by�o inaczej. Helena jak przez mg�� pami�ta�a ich pierwsze spotkanie,gdy syn Ajtry, brutal i barbarzy�ca Tezeusz, porwa� j� z jej rodzinnego domu.Helena mia�a wtedy zaledwie siedem lat. Cholerny pedofil, pomy�la�a, niech jegoimi� b�dzie przekl�te na wieki; to od niego wszystko si� zacz�o. Ajtra niepozwoli�a jednak jej dr�czy� i wychowywa�a j� jak umia�a najlepiej. P�niej, gdybracia Heleny, Kastor i Polluks, uwolnili j� z niewoli, nie pozwoli�a skrzywdzi�Ajtry i zabra�a j� ze sob� jako s�u�k�. Od tego czasu min�o blisko trzydzie�cilat. A jednak wci�� w postawie Ajtry mo�na dostrzec t� dumn� wynios�o��,�wiadcz�c� o kr�lewskiej krwi w jej �y�ach. Ajtra by�a w ko�cu c�rk� Pitteusa,kr�la Trojzeny.Czemu� ja nie mog�am mie� takiego ojca jak ona, pomy�la�a Helena. Czemu jestemprzedmiotem zabawy bog�w, czemu bior� udzia� jako pionek w grze, kt�rej regu�nie akceptuj�.Nienawidz� ci�, ojcze.Klymene podnios�a g�ow� znad haftu i nie�mia�o spojrza�a na Ajtre.Co si� dzieje tam na r�wninie? - spyta�a. Ajtre potrz�sn�a g�ow�.Niewiele wida� - odpowiedzia�a - sam kurz i py�...Helena westchn�a cicho i powr�ci�a do pracy, zmuszaj�c swoje zm�czone palce dodalszego wysi�ku.Krosna stuka�y.Na r�wninie przed Skajsk� Bram� trwa�a walka.Hordy greckich barbarzy�c�w, jak co dzie�, raz po raz uderza�y na r�wne szeregiobro�c�w Troi, i raz po raz cofa�y si� znacz�c sw�j odwr�t trupami swoimi itroja�skich rycerzy. W�r�d zgie�ku i wrzawy bitewnej toczy�y si� pojedynki na�mier� i �ycie, co rusz chrz�st i �omot ci�kich blach wal�cych si� na ziemi�zwiastowa� �mier� kolejnego wojownika.Wojna zbiera�a swoje krwawe �niwo.Skryty za szeregiem ci�kozbrojnych Parys Aleksander po raz kolejny napi�� sw�jgi�ty, jesionowy �uk. Mierzy� dok�adnie, spokojnie, nie zwracaj�c uwagi nawrzaski walcz�cych i padaj�ce wok� pociski. Za cel obra� m�odego, wysokiegoGreka, wyr�niaj�cego si� w�r�d pobratymc�w pi�knie wyszywanym pasem. Paryspoczeka�, a� barbarzy�ca po raz kolejny zada cios swym mieczem, ods�aniaj�cszyj� i zwolni� ci�ciw�. �uk st�kn��, strza�a �wisn�a w powietrzu i trafi�aGreka w gard�o, mia�d��c mi�kkie tkanki i przerywaj�c tchawic�. M�odzieniecrun�� na ziemi� jak �ci�ta k�oda, charcz�c i kopi�c konwulsyjnie nogami;fontanna krwi bucha�a strumieniem z rozerwanych t�tnic.Co� si� zmieni�o przez te dziewi�� lat wojny, pomy�la� Parys Aleksander,si�gaj�c po kolejn� strza��. Dawn� furi� i w�ciek�o�� zast�pi�a rutyna iprzyzwyczajenie. Dzi� ju� nie ma tych szale�czych atak�w, wypad�w i odwrot�w;nie ma wielkich bohater�w, gromi�cych ca�e chor�gwie wroga. Odk�d pad� Sarpedon,w�dz Lyk�w i boski Hektor, nie ma kto poderwa� ludzi do jeszcze wi�kszegowysi�ku. Parys sprawdzi� uwa�nie lotki strza�y, przyg�adzi� je lekko, nadaj�c imbardziej aerodynamiczny kszta�t. Jaki� rycerz zwali� si� z g�uchym �omotem naziemi� tu� przed nim, wzburzaj�c tuman kurzu. Ci�kozbrojna chor�giew pod wodz�Eneasza, za kt�r� sta� Aleksander, ponosi�a du�e straty i zaczyna�a cofa� si�przed naporem wroga. Ju� tylko kilka metr�w dzieli�o go od hordy barbarzy�c�w,nacieraj�cych w�ciekle na os�abione linie obronne Trojan. Parys uni�s� �uk,wymierzy�. Ci�ciwa j�kn�a.Jak�� straszn� cen� trzeba zap�aci� za dary bog�w, pomy�la� Parys patrz�c, jakkolejny wr�g pada przeszyty strza��. Nikt z tych rycerzy nie umiera za mnie. Alewszyscy przeze mnie. Ach, Afrodyto, nie wiedzia�em, �e za przyrzeczon� minajpi�kniejsz� z kobiet zap�ac� tak drogo.- Utrzyma� szyk! - szorstki g�os Eneasza jak zwykle powstrzyma� odwr�t Trojan.Rycerze bardziej bali si� gniewu srogiego dow�dcy ni� barbarzy�skich mieczy iw��czni. Szereg zwar� si� raz jeszcze, daj�c odp�r nacieraj�cej hordzie.Tak �le jeszcze nie by�o, pomy�la� trze�wo Aleksander, patrz�c na przerzedzoneszeregi w�asnego oddzia�u. Barbarzy�cy, czuj�c swoj� przewag�, natarli z jeszczewi�kszym impetem. Lewe skrzyd�o pod dow�dztwem Deifobosa wytrzyma�o atak iodepchn�o wroga; prawe, zajmowane przez chor�giew Eneasza, zn�w zacz�o si�cofa�. Barbarzy�c�w prowadzi� tam do boju m�ody rycerz w z�otej zbroi,b�yszcz�cej w s�o�cu. Krzepki, szeroki w barach m�odzieniec wywija� straszniepot�nym mieczem, siej�c �mier� i strach w szeregach Trojan. Trzeba gopowstrzyma�, pomy�la� ze znu�eniem Parys, powstrzyma� za ka�d� cen�. Je�li udamu si� prze�ama� szyk obronny ustawiony przez Eneasza, to ju� po nas. Si�gn�� pokolejn� strza��, ale ko�czan by� ju� pusty. Nie ma innego wyj�cia, pomy�la� z�alem Parys. Wysun�� miecz z pochwy i ruszy� w stron� przeciwnika.- Witaj c�rko.Helena unios�a szybko g�ow�, ale obie jej towarzyszki siedzia�y spokojnie,zaj�te sob�, tak jakby nic nie us�ysza�y. Helena wiedzia�a, �e rzeczywi�cie nies�ysza�y. Ten G�os mog�a us�ysze� tylko ona. Drwi�cy, zimny i okrutny. Jakzawsze.- Witaj ojcze - pomy�la�a tak spokojnie, jak tylko potrafi�a. Wiedzia�a, �e niepotrafi ukry� swoich emocji i uczu�, gonitwy rozbieganych my�li, kt�re k��bi�ysi� jej w g�owie, przed tym wszystko widz�cym obserwatorem.Ale pr�bowa�a. Jak zawsze.- Wspania�a szata. Doprawdy, jeste� nie tylko pi�kna, ale i bardzo uzdolniona.Gdyby� jeszcze wiedzia�a, dla kogo j� tkasz - drwi�cy g�os dudni� jej w g�owie,jak zwykle bezlito�nie dotykaj�c najbardziej bolesnych spraw, tych, przedkt�rymi na pr�no pr�bowa�a uciec.- Zostaw mnie w spokoju.- Chcesz rozkazywa� w�adcy Olimpu? O nie, moja c�rko, tego nawet ty niepotrafisz. Ale nie o tkaninach chc� dzi� z tob� rozmawia�. Czas znale�� cinowego m�a.- Mnie? Znale��? - Helena z ca�ej si�y zacisn�a d�onie na drewnianej por�czykrzes�a - A dlaczeg� to ty mia�by� decydowa�, kto b�dzie moim m�em? I dlaczegomia�abym rezygnowa� z obecnego?- Nie b�d� g�upia - skarci� j� surowo G�os - i zwracaj si� do mnie z wi�kszymszacunkiem. Parys wydawa� si� by� dobrym kandydatem, kr�lewska krew, przysz�yw�adca du�ego miasta, pierwsze oznaki cywilizacji... To dlatego pozwoli�em ci znim uciec. Ale to by� b��d.- Ty mi pozwoli�e�? - Helena uderzy�a r�k� o por�cz krzes�a. Jej towarzyszkispojrza�y na ni�, ale nie odezwa�y si� ani s�owem. Wiedzia�y, �e ksi�niczce nienale�y przerywa� rozmy�la�. - Ty mi pozwoli�e�? To by� m�j wyb�r, moja wolnawola!- Owszem - przytakn�� G�os. - A �e twoja wola, czy raczej twoje rozchwianehormony dzia�a�y po mojej my�li, nie wtr�ca�em si�... Cho� zostawi�a� biednegoMenelaosa bez s�owa po�egnania... Bardzo nieprzyzwoicie, moja c�rko.- Przyzwoito��? Jeszcze �miesz u�ywa� takiego s�owa po tym, co zrobi�e� mojejmatce? Ty stary kurwiszonie! A pono� �ab�dzie s� monogamistami...- I s� nadal - odpar� kpi�co g�os - Leda mia�a tylko jednego �ab�dzia... Mnie.Poza tym sypia co najwy�ej z rogaczem.- Stetrycza�y rozpustnik.- Do�� tego. Nie po to trac� tutaj czas, by rozprawia� o moim �yciu seksualnym.Je�li ju�, to o twoim. Jeste� w Troi ponad dziesi�� lat i nie masz dziecka. Tosi� musi zmieni�.- Nie jestem macic� rozp�odow�. Jestem kobiet�.- Czy� to nie to samo? - zadrwi� G�os - Zreszt�, zupe�nie bez znaczenia jest to,jak ci� b�dziemy nazywa�. Tak czy inaczej, Parys Aleksander nie spe�ni� swojejroli - i ju� nie spe�ni. Trzeba ci nowego m�a. Niestety, ty te� nie jeste�coraz m�odsza. Ma�o jest ch�tnych na blisko trzydziestoletni i, co tu du�om�wi�, ju� przechodzony materia� na �on�.- Ty zgni�y, zgorzknia�y starcze. My�lisz, �e mo�esz mi narzuca� swoj� wol�? �eb�dziesz mnie traktowa� jak przedmiot, kt�ry mo�na dowolnie sprzeda�? Nigdy cina to nie pozwol�. Jeste� tylko mocny w s�owach. Mo�esz udawa� pewnego siebieprzed wszystkimi, ale nie przede mn�. Tob� te� rz�dzi kobieta, ty niewydarzony'w�adco Olimpu'. My�lisz, �e nie wiem, dlaczego gwa�ci�e� moj� matk� podpostaci� �ab�dzia? Bo przecie� nie dla wygody. Tylko ze strachu. Ze strachuprzed kobiet�. Strachu, kt�ry nigdy ci� nie opuszcza, nawet tutaj, gdy� jajestem �ywym dowodem twojej zdrady.Przed�u�aj�ca si� cisza w jej g�owie �wiadczy�a o tym, �e trafi�a celnie.- Uwa�aj - powiedzia� w ko�cu G�os. - By� mo�e zechc� pozby� si� tego �ywegodowodu.- Nie boj� si� twoich pustych gr�b, tatu�ku.- Jak na gwa�con�, twoja matka mia�a z naszego zwi�zku du�o przyjemno�ci. -Helena zaczerwieni�a si�; jak zwykle wiedzia... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gackt-camui.opx.pl