[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Charteris Leslie
SIMON TEMPLAR WKRACZA DO
AKCJI
Poczta Simona Templara składała się jak poczta każdego znakomitego człowieka z naj-
przerżniejszych listw. Były one chyba jeszcze bardziej rżnorodne niż listy większości słynnych ludzi,
ponieważ aktorzy, literaci i wszyscy ci, ktrzy zazwyczaj dostają listy od swoich wielbicieli! stanowią silą
rzeczy nie tak wdzięczny obiekt zainteresowania co człowiek bezustannie reklamowany jako Robin Hood
dwudziestego wieku ku rorpaczy i furii funkcjonariuszy policji, ktrych kosztem ta reklama *tę odbywała.
Mniej więcej połowa tych korespondentw posługiwała się oglcie znanym pseudonimem „Święty”, sądząc, iż
przezwisko to należy rozumieć dosłownie, natomiast druga połowa podejrzewała, że rzecz się ma wręcz
odwrotnie.
Byli wird nich czywiicie zbieracze autografw i podpisanych fotografii. Byli rwnież uczniacy, dla
ktrych Simon był bożyszczem, a ich marzenia o przyszłym zawodzie zaszokowałyby ich ojcw. Były
romantyczne uczennice, ktrych rojenia o przyszłych mężach doprowadziłyby do omdlenia ich maiki. Były ter
romansowe pannice, nie pierwszej już młodoici, ktre niekiedy zc zdumiewającą szczerością wypisywały o
sobie przerżne rzeczy, Oprcz wszystkich wymienionych byli jeszcze optymiści, ktrzy sądzili, że Święty
zechciałby finansować rewolucję południowoamerykańską, poszukiwanie zakopanych skarbw na wyspach
Mona Karaibskiego, nowy nocny lokal albo wynalazek pomocniczej automatycznej zapalniczki do zapalania
automatycznej zapalniczki. Byli zahartowani instruktorzy sportowi, ktrzy rzekomo mogli znaleźć pracę w
jakiejś prowincjonalnej dziurze i uratować swoje żony i dzieci od głodowej śmierci, gdyby tylko Święty
pożyczył im pieniędzy na przejazd. Były stare damy, wierzące, ie Święty potrafi odszukać
ich zaginionego szpica, i nawet jakiś stary dżentel- men, ktry myślał, że Święty potrafi „zniszczyć tych
przeklętych socjalistw”.
Byli kanciarze i pomyleńcy, jolopi i fanatycy, żebracy, kłamcy, błagierzy, idioci, złodzieje, ludzie bogaci,
ludzie biedni, ludzie nonszalanccy, weseli,
samotni, prżniacy, ofiary prawdziwych tragedii
cale to przedziwne i tak zrżnicowane grono ludzi pisujących listy do obcych osb. Czasem jeduak nie były to
listy od ludzi obcych i niektre z nich zasługiwały na uwagę, jak na preyklad list, ktry nadszedł tego ranka od
człowieka nazwiskiem Marty O’Connor.
Dawne jut miałem zamiar do Pana napisać, aie ni chciałem, Ąebj Pan myilal, it firoszf o jałmutnf. Trzyma’
łem si{ pracy u> Kanadzie i nieite mi sif powodziło. Myślałem, te zaczepiliśmy sif wszyscy na dobre, ałe facet
grał na giełdzie, nie wiedziałem, Ze jest (dci idiota, no i raptem wszystko sif rozlatuje, garat sprzedają, a ja
zostajt bez pracy. Nie mogłem tam dostać tadnego innego zajęcia, ale dowiedziałem si{, Z* Nowym Jorku
policja jut nie bfdzit na mnie nalatywai, no więc ja i Cra wrciliśmy tu autostopem. Dostałem posadf szofera i
pracowałem trzy tygodnu, dopki Ut dama nie usfyszała, Ze byłem karany. Me uwierzyła, te Uraz tyjt uczciwie.
Wywalili mnie i jut niczego nie znalazłem, aU Cora pracuje raz tu, r*Z tam, a mnie rneie coi podlecieć lada
dzień. Kiedy jut b(df miał pracf, musi rm Pan znowu odtuiedzii, nie zapomnieliśmy, co Pan dla nas zrobił, i
zrobilibyśmy to sama dla Pana, dyby kiidykolteiek Pan tego potrzebował...
Oto przypominało o sobie dwoje ludzi, ktrym pomgł, ponieważ polubił ich i uważał, że zasługują na
pomoc. Zrobił to podczas jednej ze swoich przygd, dla ktrych warto było podjąć ryzyko złamania prawa,
niezależnie od tego, co o tym ogli sądzić morałiici. Marty O'Connor, ktry zwlekaj 2 napisaniem do przyjaciela
bojąc się, żeby nie zostało to przyjęte jako proiba o jałmużnę, rżnił się zasadniczo od tych wszyitkich, ktrzy
pisząc nie mieli takich skrupułw, jak na przykład hrabina Jannowicz, ktrej list nadszedł w tym samym czasie.
TJimiecb, z jakim Simon czytał list Marty’ego, po przeczytaniu listu hrabiny zmienił się w cyni- czny
grymas. Na pierwszy rzut oka była to bardzo uprzejma i godna epistoła, ozdobiona wytłaczana koroną
hrabiowską, wydrukowana na kosztownym czerpanym papierze. Hrabina Jannowicz prosiia pana Simona
Templara, aby zechciał uprzejmie wziąć ud2iał w obiedzic i balu, ktre miały się odbyć w hotelu „ Waldorf-
Astoria” dwudziestego bieżącego miesiąca. Cały dochd miał być przeznaczony na rzecz Narodowej Ligi Opieki
nad Nieuleczalnie Chorymi. Zaproszenie samo w sobie byłoby najzupełniej niewinne, gdyby nie malutki, staran-
nie wykaligrafowany u dołu kartki napis: „Bilety po 25 dolarw" oraz załączona do zaproszenia ulotka z opisem
wzniosłych celw Ligi i jej wielkich potrzeb finansowych.
Simon słyszał o hrabinie jut poprzednio, tak aamo jak wielu innych mieszkańcw Nowego Jorku, ponieważ
była lo osoba niezwykłe ruchliwa. Urodzona jako Maggie Oaks w Wechawken w stanie New Jersey, zabłysła
pźniej pod nazwiskiem Margaretta Olivera, wybijając się na czołowe miejsce w co bardziej rozebranych
rewiach „Folies”. Kolekcjonowała w swoim gniazdku wielbicieli í futra. 1 jednych, i drugich miała już sporo, w
chwili gdy poznała hrabiego Jannowicza i wyszła za niego za mąt. Był to polski hen mavu w bardzo podeszłym
wieku, podobno niesłychanie bogaty. Gardząc czymi tak marnym jak alimenty, iyła z nim wiernie i cierpliwie aż
do dnia jego śmierci, z ktrą wbrew wszelkim p*aewidywaniom zwlekał nieprawdopodobnie długo, stając się
coraz bardziej niedołężny. Dopiero po jego pogrzebie dowiedziała aię, U przez cały ten czas mąż jej utrzymywał
się z dożywotniej renty. Tak więc po dziewiętnastu latach potwornej wierności owdowiała hrabina została
dumną dziedziczką kilku kolejnych futer, pewnej ilości biżuterii, zaniedbanego zamku zadłużonego hipotecznie
powyżej swojej wartoici i około siedemnastu centw w gotwce.
Miała wwczas czterdzieści cztery lata i utraciła już 6w łeks, ktry kiedyi tak przyczyniał się do
powodzenia jej artystycznych występw w „Folio”, Nicwątpliwte wicie kobiet w jej sytuacji przeniosło
by się do jakiego* pcmjonaciku na Riwier, gdzie razem z podobnymi rozbitkami żyłyby z dala od Świata, Ale
nie Maggie Oaks. ktra odziedziczyła całą tężyznę i odpomoić ludzi z Weehawkcn. Miała w ręku jeden
niezaprzeczalny atut: autentyczny tytuł, a w lalach, kiedy jej małżonek coraz bardziej podupadał na zdrowiu,
wypełniała sobie czas umacnianiem pozycji towarzyskiej, jaką zapewniło jej to małżeństwo.
Po długich, rzeczowych rozważaniach, z ktrych niejeden mgłby się wiele nauczyć, wymyśliła sobie
bardzo pomysłowe rozwiązanie finansowych problemw.
Zaczęła wykorzystywać swoją pozygę towarzyską w działalności dobroczynnej. Było jej niemal obojętne, o
jaką akcję chodzi, byleby tylko otrzymała swoje dwadzieścia pięć procent od dochodu
tyle wynosiło jej normalne wynagrodzenie. Wszyscy wiedzieli, że w jednym i tym samym dniu umiała
patronować na obiedzie, z ktrego dochd przeznaczony był na rzccz Kobiecego Stowarzyszenia Zwalczania
NiemoralnoSci, oraz na balu na rzccz Bezpłatnego Szpitala dla Niezamężnych Matek. Trzeba przyznać, że
pomysł zarabiania w ten sposb na życie był wręcz genialny. Ludzie {osiadający ambicje, aby obracać się w
kręgu osb z „wyższego towarzystwa”, słono za to płacąc walczyli o uczestnictwo w jej komitetach; mniejsi
snobi zabiegali o to, by brać udział w urządzanych przez nią imprezach, a potem widzieć swoje nazwiska w
gazctach obok nazwisk tylu dystyngowanych osb. Instytucje dobroczynne, nie posiadające dostatecznych
funduszy na swoją działalność, były ogromnie zadowolone mogąc przerzucić część swojej pracy na tak
znakomitą organizatorkę. A hrabina Jannowicz, z domu Maggie Oaks, mieszkała w luksusowym apartamencie
na Park Avenue i mogła sobie pozwolić na pięknego cadillaca prowadzonego przez własnego szofera. WłaAnie
z tych dwudziestu pięciu procent. Dochodziły do tego jednak jcncze ione procenty, z wielką gotowością płacone
przez rozmaite restauracje i hotele w zamian za zapewnianie im klienteli.
święty już od dawna zwrcił na hrabinę swoje pirackie oko, a teraz, kiedy ac lak szczęśliwie złożyło, że
nadeszło wialnie owo zaproszenie, i to w momencie, kiedy nie miał nic pili)e#o do roboty, pomyślał sobie, ie
oskubanie dobroczynnej hrabiny jest jego świętym obowiązkiem, ktrego nie można odkładać ani na chwilę.
Odwiedził ją w jej mieszkaniu jeszcze tego samego popołudnia. Bo z chwilą kiedy Święty raz
postanowi! się do czegoś zabrai, sprawę można było uważać za załatwioną. Na przemyślenie i naszkicowanie
planu działania wystarczyło mu przedpołudnie, a potem nif widział już żadnego powodu, aby odkładać jego
wykonanie.
Jednakże plan icn okazał się bez znaczenia, ponieważ Święty w ogle go nic zrealizował. Posła^ był
hrabinie swj bilri wizytowy, na kirvm figurował jego szacowny pseudonim Sebastian Tombs. Hrabina
wpłynąwszy do luksusowego, supemowoczcśnie urządzonego salonu, do ktrego wprowadził go służący,
podeszła do niego z wyciąg* niętą ręką i ponurym uśmicchem. zapowiadającym ■niespodziankę o ułamek
sekundy przedtem, zanim się odezwała.
Pan Templar? zapytała chłodno. Przepraszam, że kazałam panu czekać.
Święty bynajmniej się nie zmieszał. W życiu korsarza nigdy niczego nie można przewidzieć. Trzeba być
przygotowanym na niespodzianki. Niemniej upłynęła chwila, zanim odpowiedział:
Halo, Maggie, chciałem panią delikatnie przygotować do mojej wizyty.
Człowiek z pańską wyobraźnią powinien lo lepiej zrobić. A poza tym Sebastian Tombf staje się już
prąwic
v
tak samb znany jak wielki Simon Templar.' prawda?
Święty przytaknął przyznając, że popełni! hłąd. Zanotował sobie rwnocześnie w pamięci, ie nadszedł czas,
aby definitywnie zerwać ze swoim-ff/fcr ego, przy ktrym tak się upierał do tej por)-. ,
Zupełnie dobrze jest pani zorientowana w bieżących sprawach zauważył.
A dlaczego hym miała nic być zorientowana? odpowiedziała szczerze. Od jakiegoś czasu miałam
przeczucie, że pewnego dnia pan mnie odwiedzi.
- Czyżby wyrzuty sumienia?
- Nie, po prostu zdrowy rozsądek. Nawet pan nie może mieć monopolu na przewidywanie ego, co nastąpi.
Simon przyglądał się jej z zainteresowaniem. Rzeka szampana, kira musując sphnęła przez tei gardło w
czasie bankietw na rżmch dobroczynnych imprezach ciągu ostatnich ei- du lat, sprawiła, i.r jej głos Mai się
lekko ochrypły, ale intic nałogi, ktrym ulegała, me pozostawiły na jej powierzchowności prawic rudnych
śladw. Cale statki kawioru, ławice wędronego łososia i-ostryg, samochody /*>>* <'*$, stada przrpiorclt >
pułki homarw • ktre prtewędiowah w j.itmuiiikzej pm. )i pr/c/ ej wnętr/w^i prr.ydaK jej bardzo
niewiele dała. W przeciwieństwie do innych kobiet tego rodzaju ani nic utyła, ani jej ciało nie zwiotczało.
Zestarzała się zachowując smukłą, doskonalą figurę. W pięćdziesiątym roku życia Maggie Oaks urodzona w
Weehawken. była gwiazda „Folie*”, wyglądała jak najprawdziwsza hrabina, jeili była to hrabina oschła i
zgryźliwa. Wyglądała jak jedna z tych zimnokrwistych ary- . siokratck, ktre z uporem walczą o dobre traktowa-
nie zwierząt i zdyscyplinowanie niższych klas. Poza tym miała przenikliwe oczy i ostre rysy twarzy pod grubą
warstwą kosmetykw. Była to kobieca twarda t zła mimo swego świetnego obycia.
Oszczędzi to przynajmniej wiciu wyjaśnień
powiedział Święty, a ona odpowiedziała na jego wzrok chłodnym, kpiącym spojrzeniem.
Widzę, że miałam rację twierdząc, że wybrał pan sobie mnie na następną ofiarę.
- Powiedzmy raczej na ..ofiarodawcę" łagodnie sprostował Święty.
Hrabina wzruszała ramionami.
Mwiąc po prostu, mam panu dać albo pozwolić sobie ukraść taką sumę, jaką pan uznał za
odpowiednią karę a to, co pan narywa moimi przestępstwami.
Madami, ma pani cudowny dar trafiania w sednem
Pieniądze te prawdopodobnie zostaną przekazane na rcledcvhroczvnne ciagnęla afe pati potrąci
sobie prwent za ich zdobycie, zanim przekaie je pan dalej.
Tak się na ogl dzieje, Maggie.
Zapaliła papierosa.
Przypuszczam, że nic wino mi będzie zapytać, dlaczego popełniam zbrodnię zarabiając na życic w
sposb identyczny jak pao.
Jest pewna rżnica. Ją nie występuję oficjalnie w roli publicznego dobroczyńcy. Jeżeli chodzi o ścislott,
większość tud^i powie pani. żc uważa mnie za kaneiat*a. Jriii chce się pani przekonać, pr*zę zapytać
jakiegokolwiek policjanta.
Jej wąskie wargi przybrały wyraz czujnego szydeniwa.
Wobec tego wydaje mi się, ie jestem sprytniejsi od pana. panie Templar. Pana policjant by
zaaresztował, a mnie b\ się ukłonił.
~ Możliwe - przyznał z niezmąconym spoko* jem Simon. Ale t jesacae inoe rżnice.
A mianowicie?
Rachunkowe. Spraw* prostego obliczenia, Kiedj jo zdobywam pieniądze, to siedemdziesiąt pięć do
dziewięćdziesięciu procent tej sumy rzeczy*
wiśoir idzie ha celt dobriHryime. chyha żc prńbnję naprawić krzvwdę k.imuś. kogo wyt"\chnięto na du<ł\a. A
tr< Ąi przvpuv<!m\. że pani za bilety pr/rd.\nc n,i jrdn.\ ? pani inipu; zyska dziesięć lvsięt\ dnWw. Dwa n
siące pięi^t idzie prościłit- V>> di> kir<Mfni jiłar.ł pani od dochody
brtilto. liłiic wydatki oręanW.tcyinc pochłaniają co najmniej nasKpne ivs>4 dolarw. Ogłoszenia, premw.
deknr.ujc. reklama i tak dalej • ko W luj ^ pr/i jiuszc/alnie dalsze dziesięć procent. Polem jest orki-^ira,
r.i
wnajęe lokalu i
kc-liii:-*:M i V.. #1 rni)<Vvt\\a wspaniałego jedzenia, o wirlr za dobrego di ludzi, kiutzy je jedz*. Wszystku lo
rjłfm kopiuje, powiedzmy, cztery tysiąc tłuUrf-w. A artykułw spożyw
czych pani i. (ej sumy pięćset dolarw. W
koinm^tn n/liczeniu dostaje pani Irzy tysiące dolarw.: wspaniały obiad, a na cele dobroczynne t ostaje może i
ivsi^c pięćset dolarw. Innymi ah>w>, za każd\ro iR/em, kicd\ jakii naiwniak kupuje wasz bilrt za pięćdziesiąt
dolarw, chcąc się przyczynić do uratowania upadłej kobiety albo coi w ;\m lodzaju, daje pani dw# razv tyle co
upadivm kobietom, a-io thyba niezupełnie odpowiada jego iniericjom. Nn więc nie *łd?ę. cl<\ pani.* i mnie
możn* b\)u 'ftlir7',<; d tej amej kategorii.
Nir i-jd/i p.m, ie należę do wyżsrej kategorii? /api<nrMow*i,i Uszczypliwie.
Święty potr7i|Mi4l głową.
*- Och nie, nawri pi/r<t chwilę.,. Sąd/ę nato- miast. że nirktftre z lyt li rżnic należałoby wyrwnać.
Zacisnęła mt*.
\ jak pan nu /mini' lo pizeprowa- dm'
-- 1'oniyilalcm Młbie, żc byłoby doić intereyjv te. gd>by pani ani.'. ii.łKiak wpłacić pewną intnę na cele
dolnoczymie. Przypuśćmy, że ładzie to dar
M
w) iokoSci ptęid^iesięuu tyięey doLuw...
Czy pan tupia^dę inyili, ir dam panu pięćdziesiąt tysięcy dulirńw?
- A dlaczego by nie? iapyul metowo Święty. - inni dawali. Sama reklama b>Uby dla pani warta tej sumy.
Piuszę zapyur jwiłjefjo agenta prasowego Poza (vin mc mu! to panii\ kunkieilii nic kosztować. N>i przykład
iv1ko za pani -słynny ht\łanio*v na^yiuiL nawet w tych niewielu miejscach, gdzie mgłbym go spieniężyć •
u*v- ikain bez trudu pięćdziesiąt tysięcy. A jetli kupi pani wbir dobrą imitację, mki nawet nie zauważy rżnicy.
Przez chwilę słuchała i otwartymi ustami, suia-
jąc się dociec, o ro mu thodri, f. następnie wybuehnęla gloimm śmiechem
Wie pan, prawic mnie pali przestraszy! powiedziała. - Ale byli już Jacy. ktr/y phjbfłwab mnie straszyć.
W każdym razie bard.v to niilo z pańskiej $tnny, żc mnie patt nstrzegł. - Wstała. l
ł
anir TempW, nie mam
zamiaru jtro/u panu policją, bo wiem. r.t na to pan by .<-ię tylko roześmiał. Ale mam nadzieję, żc san>9 potrafię
sobie poradził. Nie zamiet/.im tef. ■:A\uralnie
>
dawać pan >adnyeb pięćdzieięciu tysięcy doUir<w ani
pozwolić p.inu ukruić tnć>j naszyjnik. Jrżeli uda się panu allmjednu, albo drucie. jh> ic:i, że jest pan bardzo
sprytnym olowiekirm. <./v nie *e- rhciałby riinie pan znowu odwiedzić, kiedy już pan uknuje swj spisek?
Święty wsiał rwnież i wygładził na sobie ubranie okrywające jego muskularną postać. Spokojne niebieskie
oczy iskrzyły >ię.
To brzmi prawie jak wyzwanie!
Może~f>an to rozumieć, jak się p.inu podoba
7 Przypadkowo wiem. it pani naszyjnik nie jest
ubezpieczony. Żadne towarzystwo ubr*pie<vcnCK we w kraju nie zaryzykuje ubezpieczenia '.zegokol> wiek,
co należy d> pani, od czasu tego oszuiW4 z żądaniem wypłaty odszkodowania, za W<(c dostali pani wyrok z
zawieszeniem w oktoic kiedy występowała pani w „Folie*". Czarne listy towa- msuv ubezpieczeniowych nie
ulegają przedawnić* niu.
Trzeitała się uimiethać, zaczęła się
A mimn to d.malam dziesięć tysięcy lolarw, co z nadwyżką pokryło poniesione od tego czasu straty
powiedziała miękko. - Nic, panie Tcwplair, ja się nic martwię o ubezpieczenie Jeżeli zdobędzie pn lo, o co
panu chodzi, ja pierwsza llożę panu gratulacje.
Simon popairtyl na nią spod oka, uśtnieehając kię zuchwale, co powinno było ją ustrzec, e t\ie może byt*
t^.k-pewna siebie. Od?yskal jui i\vnowA- łi? stwierdziwszy całkowite fiasko pirrwolnych pliiirtn. W jego
żywym umyile dojri v\nowy, znacznie lcp^?> projekt.
Czy zrcłue się pani zaloiyć? zapylił kusrąto.
• - Wyobraża pan sobie, ie dam to pwnu na piłmic?
Odpłwt<d*iiił jej ulmiecKrm.
Wystarczy mi pani sławo.,. Muiinv zawiado- ‘
v
JUH

o tym
Wysiedl zostiiw iaj^w j^ trochę zaittln ęowaną tą octamią uwa^ą. niemniej, zanim pokiżyU się spać
adąiyla jul o tym zaporrnîc Efekt byl taki, żc po raz drugi przeżyła chwilę potężnego zdumienia, kiedy po
dwch dniack ir dzwoniła do niej i samejro rana jedna z przyjaciłek i drtącym % podniecenia głosem zaczęła
mwić:
Moja droga! Cż za aie^lycharts oryginał- dośćJ Najbardziej pomyslov.a Kitoria, o jakiej w tyciu
słyszałaml Och, teraz udaje pani niewiniątko! Naturalnie we wszystkich gazetach; 1 to na pierwszydi stronach,
tak... Jak pini to rrobiiit? Droga moja, jestem potwornie zazdnena! święty mgłby mi ukraść H-siystko, co mam,
naprawdę wszystko! To nu być S2aleaie fascynujący człowiek. Prawda?
Owszem, jest fascynujący, kochanie. Powiem mu o pani propozycji odpowiedziała machinalnie
hrabina. Odîoiyla słuchawkę i mruknęła: „Głupia (tara krowai”
Poprzedoii^o wieczon odbywał się bal n rzecz misji dla marynarzy, szpitala dla psw czy czego! takiego i
musiała stawić czoło zwykłej dobroczynnej porcji szampan i koniaku. Dlatego też o tej wczesnej godzinie jej
reakcje nie były jeszcze lak ostre jak w godzinach pźniejszych. Niemniej t lekkim przerażeniem zacfęl* bie
przypominać Iowa, ktćityrai Święty ją pożegnał. Zażyła trzy aspiryny popijając je kieliszkiem whisky i
zadzwoniła, żeby jej prcyaiesŚocto kilka gatił.
Kie musiała ich nawet otwierać. Wiadomofć nucala się %4%czy, mimo że gazet)' były złożone.
SWim OBRABUJE HR.\BtNg NA CELE DOBROCZYNNE
>Pr*y}mji olwiadcu nw w wyteyt^
rfnarb -kirh diniŁ
J.łi, tt fniiiitmikt. Siiron Ten^Iar, tuany pewnechiti jak .Swięty^tłypny Robin Huod dwudzie* ItefO
wieku, powtękttyi wcz^nij dług listę tvi>kh brswurłiwycis u>cr>n6w it obi<ea} skr^f
na ccie dobroetyeDe uMZtjaik waitofci too
MO
doiar*M’.
Nvjnik KA j<M wUjnntdą tuaMa Jaaa^'kt, a
Cłoiowycfi pa*tad wvbjy\Ji t/er urwanymiJi.
Tynt rams jełak nikt cc .Zwrci* dę do poll^l, aby ■•pehifgU umientneaui pna*ęp*twu. W oautai nurek
Tetii|iłar aobikie odwiedzi) hnsbinę, aby pmdyskuft^ikę a Są nrtf plaa, pny oym pani J^anowics olwiadczyłt. t*
będzie piwu* tiohą, kiAra /V-^y mu gmuUcje, joaii uda mu się ten zamiar mfthzowat Si^tc^Mne^c ku
d4je mu układowi &kt, tt hnbloA J^naowitZ mm jat tumrudmui niwie (SobrocsraMtei oras urgatuuMką
ttkdkiwayth
imprez lo-i-Łiyskich, dii(H Vi-5ryn xi:4>fwa raknemit t)-siąee da!f*w dla riayeJi zpiiali I łt.
s
v. v • A
humamurnych.
(i wttyvy, kt6ny pmmętają Ecme trfamA- !j-jlpwy *r porytkiNaniu rinyth zńakoraftych i * -rtv
nizowanyeb prcn rJ* akcji, imtają, tt poi’*.. v'i'W: rekordy iv-oj umi a .zdobvea*. MAwł K. *e ny u>i!vł
iaiguje jaki! nowy,.
(kii Jatip at i>mł $)
Hrabina przeczytała doUadnie czlą aotatkę, ^paria głowę na poduckaui, przemy-ii^ł jera raz jej trełć i
zaczęła aę cnąić ze bniechu- Ds^ocąe całą, miała wrażenie, ie pęki jej czaszka, tu mogła rię jedozk opanować.
Wdąi ja*cae cnpb się te śmiechu, kiedy znowu rozległ cę aaurczywy drwonek telefonu.
DztsMu ktoś z komendy policji pöwi!iia* U pokojwki. Inspektor Ffmack.
Czegż 08 chce, do diabla? ftjnJośdła dę hrabina ionjc do ręki telefoo. Tak? zaizcze- biotala
h słuchawkę.
Tu inspektor Femacfc. Priypuzscam, 4 juł pani widziała w prasK tę historię o sobie i o Świętym?
Och taki przysnął hrabina słodziutkim gkeetn. Wialnie to czytabia. Przecież to po prostu
cudowne?!
• Ku moją rzeczą jat (o oceniać odpowie dział inspektor •tdcę<70(i>'Qi głomtt. Al^ jeieS groźba
jest poważna, będziemy iduskS po<^ąć kroki, żeby zabezpieczyt pui własnc^i-
■ Podjąć kroki... Och, a!c ja nie chciałabym ułatwiać reu zadania. A oma wratatie. jak ty lko policja
zwrci na nego uv$ę, od razu wuystko mu się uutotttkie udj^e,
Pb drugiej stronie pnewodtt *aparK>wU chwila milcz enia, jak gdyby iutęciUroń i^traldo tebu.
Cty ebee pani powiedaieć, ie yxt tt jatiytd trik rekjataowy.
1
zapytał.
No. no, no odpowiedziała kroMue hrsht*
M
. Za dużo pan ode mnie wyniajca. Do widzenia,
inspekionc Oddala {eł^ba poi>fOW* ce i powiedziała: Jeith tęo choiełTi> poficjaot tadswotd jeszcze
raz. powiedz, żć toftie ote ma w domu. Pizynieś mi jesz^c kiłka^ tabktek aapiryoy i pnygyituj kąpiel
To, że odrzucUa propozycję Fomicfca i am przez chwiJę się nic zamepoWła, by ko dla nig bardzo typowe.
A Jednak po kąpieli i fctfku tyfcacH kawy wezwał* biadego, wiecznie spoconego pan* V)U* bautn, łuory
prowadził goryczki)wy tryb iyda
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gackt-camui.opx.pl