[ Pobierz całość w formacie PDF ]
11Rozdział IIINatrętny głos wdzierał się w jego sen....nie przez tortury bšd słaboć ducha, ale w boleciach potwornej rany...Przestańcie! Zamknijcie się!Wstawaj, Bron. Sšdziłe, że pozwolimy ci spać przez cały dzień?Podniósł się z gruzu. Zišb wgryzał się w każdš jego koć. Na pooranym horyzonciepojawiał się pierwszy różowy blask witu. Bolała go głowa. Dotknšł dłoniš skroni ipoczuł, że cała jest w skrzepłej krwi. Wstał z trudem, zadrżał i spróbował uporzšdkowaćmyli.Hej ty... w mojej głowie. To nie ty rozmawiałe ze mnš wczoraj?Boże! Czyżby naprawdę miał szczęcie mnie zapomnieć? w głosie czuć byłookrutnie przesadzone niedowierzanie. Nie, Bron. To ja, Jaycee elektronicznytransmiter nie był w stanie ukryć kobiecoci tego głosu. Doc mówił, że dostałe. Cosobie przypominasz?Nic lub prawie nic: Co to za historia z bolesnym podrygiem i umierajšcym Bogiem,którš zanudzasz mnie w kółko?Do diabła! Doc miał racje... naprawdę nie jeste w formie. Te słowa sš częcišwyzwalacza semantycznego umieszczonego w twojej podwiadomoci. W momencie,kiedy poziom wiadomoci obniża się od snu do głębokiej komy, odpowiadasz na ichwymawianie. Zdania wyzwalacza sš zgrane z hipnotycznš syntezš twojej osobowoci,którš utrwalono ci w mózgu.To staje się coraz bardziej idiotyczne. Co to znowu za historia z tš hipnosyntezšosobowoci ?Wtłoczono ci fałszywš osobowoć za pomocš ultra głębokiej hipnozy. Po to, żeby mógłdać sobie radę z Niszczycielami.Ależ ja nawet nie wiem, jak się naprawdę nazywam!Fakt, że odpowiedziałe na zdania wyzwalacza semantycznego wiadczy o tym, żesynteza jest wcišż silna. Będziesz reagował poprawnie na bodce, nawet jeżeli nie maszpojęcia p swoim własnym działaniu. Twoja czasowa amnezja jest w pewnym sensiezbawienna. Osłabia możliwoć konfliktu między syntezš, a twoim rzeczywistym ja.Boże! Kiedy pomylę, że znowu będziesz się uważał za więtego...Dotknšł go jej sarkazm.Mam nim być, Jaycee?... więtym?Powiedzmy raczej elektronicznym Koniem Trojańskim. Ale we się w garć. Mamyrobotę. Wokół miasta wylšdowały trzy statki Niszczycieli, których pierwszym zadaniembędzie ustanowienie ich praw. Całkowity zakaz poruszania się i totalne posłuszeństwo.Musisz się dostać do miejsca, w którympowiniene się znajdować od zeszłej nocy.Dlaczego Niszczyciele mieliby mnie cigać?Bo masz zajšć miejsce człowieka, po którego przylecieli na Onaris. Będę ci musiaławyjanić kilka szczegółów. Ale najpierw zapamiętaj sobie jedno: musisz grać role, którškażemy ci grać. Ufaj syntezie, i Nie działaj z własnej inicjatywy, bo oznacza to dla ciebiemierć. Stracilimy wystarczajšcš iloć ludzi, i żeby cię umiecić tam gdzie jeste.Rozumiesz?Gdzie mam teraz ić?Niebo rozjaniało się szarawymi pasemkami oznajmiajšcymi nadejcie prawdziwegodnia.Musisz odnaleć nazwy kilku ulic. Kiedy tylko komputer zlokalizuje twojš pozycje,otrzymasz dokładne wskazówki. Teraz znajd lustro, żebym cię mogła obejrzeć. Musiszbyć do końca w swojej rolę jeżeli chcemy wygrać.Bron wzruszył ramionami oglšdajšc popękany mur, pod którym spędził noc. Kilkametrów dalej znajdował się w miarę nienaruszony budynek, do którego wszedł. Miejscebyło wyludnione, a potworny bałagan w pokojach i korytarzach wiadczył o panicetowarzyszšcej ewakuacji. Bron wkrótce znalazł oszklone drzwi, które ustawił tak, żebydało się co zobaczyć w panujšcym półmroku.A wiec tak wyglšdam?Nie pamiętasz nawet swojej twarzy?Nigdy nie potrafiłbym jej sobie przypomnieć. No jak, ujdę?Nie bardzo. Musisz zlikwidować te ranę na czole. Nie możesz teraz ryzykowaćnajmniejszej infekcji.Spróbuje. Co jeszcze?Nic. Nie liczšc tego, że nie mogę się przyzwyczaić do twego nowego wyglšdu.Przeklęty anioł. Jest to psychosomatyczny skutek syntezy osobowoci.Co mogę na to poradzić? zapytał poirytowany jej złoliwym tonem.Przede wszystkim nie zniszcz go. Zniknie sam. Nie wierzę aby istniała synteza na tylesilna, żeby na długo zamaskować twoje prawdziwe ja.Nie musiał długo szukać kilku tabliczek z nazwami ulic, które pozwoliły Jaycee gozlokalizować. Odkrył również cysternę ż wodš, przemył ranę i jako zmył błoto i krew,osiadłe na pelerynie. Potem wrócił do lustra, żeby ocenić efekt tych zabiegów.Nie pamiętał, skšd pochodziło jego ubranie. Peleryna była uszyta z grubo tkanegomateriału. Pod spodem nosił bieliznę równie spartańskš. Na piersi błyszczał złoty krzyż,finezyjnie zdobiony i zawieszony na cienkim łańcuszku. W szerokiej kieszeni pelerynyodkrył Biblie. Kiedy przyglšdał się swojej twarzy, przypomniały mu się słowa Jaycee.Rzeczywicie miał twarz anielskš, umęczonš i drżšcš, a jednoczenie młodzieńczš. Długoprzyglšdał się szczegółom swoich rysów. Zbudziło to w nim niewyrane wspomnienie,ale nie potrafiłby powiedzieć, jak wyglšdała jego twarz przed syntezš. Kształt skroni iczoła wskazywał z pewnociš na silny charakter. Wzbudzało to w nim uczucie spokojnejdumy, ale w jego wzroku było co diabelskiego, cos, co fascynowało i przerażało.Kiedy skończysz z tš narcystycznš orgiš, pozwolę sobie wskazać ci dalszš drogę.Wstrzšsnšł się zaskoczony. Jaycee szpiegowała go jego własnym wzrokiem. Było wtym co niesamowitego, co wywoływało gniew. W głębi duszy czuł ogromne pragnieniewolnoć, dzikie pragnienie zwierzęcia zamkniętego zbyt długo w nazbyt ciasnej klatce.Jaycee musiała to wyczytać z jego spojrzenia, które stało się nagle twardsze, bopowiedziała:Nic nie mów, Bron. Będziesz musiał zgodzić się na mojš obecnoć przez jaki czas.Jest to uczucie, które uznałam za przyjemne w końcu jestem w twojej skórze.Dziwka.Zamiała się:To prawda. Jestem dziwkš i wszystkim, czym spodobało ci się mnie nazwać wprzeszłoci. Ale na razie sšdzę, że lepiej będzie, jak już pójdziesz. Wskaże ci drogę.Zgodnie z jej wskazówkami poszedł w kierunku miasta, nad którym znikała już noc,ustępujšc miejsca szarozielonej odbitej w słońcu mozaice. wit polichromatyczny, którybył jednš z atrakcji Onaris, ustrajał się w krwiste plamy.Wród gruzów panowała nienormalna cisza. Wszelkie życie wydawało się nie istnieć.Instynkt pchał go do wyjęcia noża, ale ręka, jakże naturalnie, sięgnęła po cišżšcš mu wkieszeni Biblię. Z kwanym umiechem przyglšdał się swoim porzšdnie utrzymanympaznokciom i stwardniałym opuszkom zanim zauważył:Jaycee, wiem z kim mam się bić, ale do czego jest mi potrzebna ta ksišżka?Nie odpowiedziała, choć wiedział, że słyszała. Jej nagłe milczenie uwiadomiło mupowagę sytuacji. W tej misji ksišżka i hipnosynteza były jego jedynš broniš. Z pomocšgłosu Jaycee wewnštrz głowy miał przyczynić się do zniszczenia siejšcej strach FederacjiNiszczycieli.KONIEC ROZDZIAŁU [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gackt-camui.opx.pl